Athelas - Królewskie Ziele

Telvani

Wskazał w stronę Dragosaniego. On jest zaklinaczem. Powiedział, po czym zaczął nakładać masę zaklęć kapłańskich na księgę.

AlterEgo

Plugawiciel spojrzał na zaklinacza, wstał i podszedł do niego wraz z kapłanem. Czy można się dosiąść - i nie czekając na odpowiedź usiadł. Właśnie z Twoim znajomym, kapłanem omawialiśmy plany uratowania tego nędznego świata. Ale niech wszystok opowie Ci klecha. Ja idę się napić... - po czym wstał i poszedł do baru.

Telvani

W krótkich słowach: Są złe, złe, bardzo złe artefakty, przy których pomocy można podbić świat. Żeby było ciekawiej, żaden ze śmiertelników nie umiałby nad nimi zapanować, i Faerun zostałby zdewastowany... a my mamy je odnaleźć i rozwalić je... zupełnie jak w jakieś szablonowej książce przygodowej... Pokręcił głową z westchnieniem, chowając świętą księgę.

Kathlin

Drowka spojrzała na mężczyzne niezbyt przyjaznym wzrokiem, zanurzyła kryształ w napoju i napiła się łyka, nagle jej oczy rozszeżyły sie w przerażeniu - Nekromanta? Wysoki, kruczoczarne włosy związane w kuc, błękitne oczy i spiczaste elfie uszy naszpikowane kolczykami? A ten kapłan? Jaka rasa? - zapytała usiłując ukryć emocje. Ale zanim mężczyza odpowiedział, przysiadło sie dwóch innych. Drowka skrzywiła się w złości i wcisnęła sie głębiej w kąt, zaciskając obie dłonie na rękojeściach mieczy...

AlterEgo

Mężczyzna wrócił z jakimś trupio zielonym napojem z którego lekko się dymiło. Usiadł pomiędzy kapłanem a Drowką.

Dragosani

Drago spojrzał na nakromantę i kapłana jak na przyszły obiad.
- Tak, oni przedtem, że tak powiem, zajęli mi czas... Ech... O co wam znowu chodzi? Jakieś potężne artefakty mogące zniszczyć Faerun... jakby takich było mało. A poza tym co mnie to obchodzi? I czemu nie pozabijaliście się nawzajem?

Telvani

Bo wiązanki z twoich jelit będą wyglądały ładniej. Powiedział znudzonym głosem. Wiesz coś będzie. Sława, bogactwo... kobiety.

Kathlin

Drowka uznała że nie ma ochoty wysłuchiwać dyskusji tych dziwnych mężczyzn. Więc gdy oni byli zajęci rozmową i nikt nie zwrócił na nią uwagi, ześlizgnęła sie pod stół i zanim ktokolwiek się zorientował siedziała już przy ladzie, zamawiając kolejne wino...

Dragosani

Półsmok wyraźnie stracił argumenty. Szczególnie po ostatnim słowie kapłana.
- Ale to już teraz musimy tam wyruszyć? To idźcie przygotować jakieś zapasy a drogę, może jakieś wierzchowce. A ja tutaj... posiedzę... - odparł w końcu.

Telvani

Nie, ty masz to zrobić. Ja narażałem życie i ratowałem ludzi, a ty latałeś sobie nad miastem, jak jakiś ciotowaty tchórz, i robiłeś zapiekanki z wrogów bez większego wysiłku. Idź teraz, albo poczujesz mój gniew. Powiedział i walnął pięścią w stół

Dragosani

Drago spojrzał zdziwiony na kapłana. Nagle wybuchł śmiechem. Bezczelnie, jak ostatni cham, wyśmiał Eldreda.
- To było dobre... Jak byś ładnie poprosił, to wziąłbym Cię na grzbiet.

Telvani

Nie jestem jakiś pedałem, żeby wchodzić na faceta. Powiedział twardo. I nie mam zamiaru cię o nic prosić. Pokazał dragowi swój sygnet, i powiedział po cichu. Chyba nie muszę ci mówić, co się może stać, gdy tego użyję?

Dragosani

Półsmok ziewnął przeciągle zasłaniając usta dłonią.
- Grozisz mi?

Telvani

Nie... ale tak się zastanawiam... ty jesteś pół-smokiem, czy pół-wieprzem? Odparł drwiąco.

Dragosani

- Nie wiesz? To zobacz na te zwęglone zwłoki na zewnątrz. Świnka raczej by tak nie umiała. - odparł zaklinacz i dyskretnie rzucił zaklęcie ciszy na kapłana.
- Może teraz się zamknie...

Telvani

Kapłan starał się coś powiedzieć, ale nie mógł. Uśmiechnął się szelmowsko, i zrobił gest rękami, rzucając na siebie rozproszenie magii. Wiesz? Jest coś takiego jak zdolność rzucania czarów bez użycia słów. Pokazał mu język. Może i wyglądasz jak smok, ale zachowujesz się jak świnia.

Dragosani

- Ech... dlaczego zawsze muszę przyciągać największych świrów? - spytał teatralnym szeptem Drago. Do tego dorzucił kilka przekleństw w języku smoczym.
- Ale o co Ci właściwie chodzi? Przecież powiedziałem, że wam pomogę.

Telvani

Więc rusz swoją, obłuszczoną, wyhodowaną w jaju dupę, zanim ci ją przymrożę! Wrzasnął. I ja nie żartuje...

Dragosani

- Ale teraz? Weź może najpierw idź pomóż wieśniakom, czy coś... - odparł półsmok. - Teraz to ja głodny jestem. Jeszcze śniadania nie jadłem.

Telvani

To zjedz swój ogon. Może po raz pierwszy się do czegoś przydasz. Jesteś jak ugór. Nikt cię jeszcze nie rozorał. Powiedział kręcąc z politowaniem głową.