Athelas - Królewskie Ziele

Telvani

Jasne... ale zaraz, gdzie Kelen? Zaczął się nerwowo rozglądać i spostrzegł go na bruku. Cholera. Wstawaj! Rzekł rzucając na niego Leczenie Średnich Ran.

Dragosani

- A temu co? - spytał Lazarus. - Przedawkował coś, czy co?

darth_kranek

Wojownik zaczął zbierać się z ziemi chwytając się czego tylko popadnie by znów stanąć na nogach. Kiedy się już podnósł oparł się o ścianę pobliskiego budynku i zaczął ciężko oddychać, przy czym pot spływał mu po czole.

Telvani

Kelen, do cholery, coś Ci jest? Zapytał, przykładając mu dłoń do czoła, aby sprawdzić, czy gorączki nie ma.

darth_kranek

Elf chwycił ręke Eldreda i odsunął ją od swojego czoła mówiąc.
- To nic...muszę wracać...do tego kręgu.
Po tych słowach zaczął powoli iść w stronę bramy ciągle opierając się o pobliskie budynki.

Telvani

Kelen, nigdzie nie idziesz. Stwierdził, podbiegając do niego, i chwytając go za ramię. Powiedz mi o co chodzi. Iść do kręgu w takim stanie to jawne samobójstwo. Dzieciak mógłby Cię zabić patykiem.

Kathlin

- Co za krąg? - zapytała Milae podchodząc do kapłana i elfa - Przecież możemy się rozdzielić... Ktoś pójdzie z nim, nawet ja bym mogła, a dwie osoby chyba sobie poradzą z tym człowiekiem pół-twarzą - mówiąc to, minę miała poważną.

darth_kranek

- Muszę wrócić...po mój...miecz...nie zabraliśmy go...z tego trupa... - Powiedział, po czym spojrzał na Milae.
- Chodzi o krąg...z kamieni...

Kathlin

- To się domyśliłam - powiedziała elfka i skrzyżowała ramiona na piersi - To co? Będziemy tu tak stać i rozmawiać niczym o pogodzie, czy zajmiemy się czymś konkretnym? Bo takie stanie i nic nie robienie jest nudne - i tu, aby zademonstrować jak bardzo jest nudne ziewnęła, oczywiście przysłaniając usta dłonią.

Dragosani

- Ma racje. - odparł Lazarus. - Nie warto tak stać. - dodał i rozejrzał się. Zauważył dwójkę strażników miejskich przedzierających się przez tłum na targu. Gwizdnął i gestem przywołał ich do siebie.
- Zaprowadźcie tego elfa do kamiennego kręgu. - rzekł władczym tonem. - Z rozkazu lady Aribeth i kapłana Eldreda. - dodał patrząc ukradkiem na wymienionego kapłana. Strażnicy, nieco przestraszeni ważnymi imionami, tylko wyprostowali się służbowo i wzięli Kelena pod ramiona. Ruszyli z nim do kręgu.

darth_kranek

Gdy trójka dotarła do kręgu elf zaczął rozglądać się za trupem, ale nie znalazł go. Nieco zdziwiony i przestraszony szukał dalej, w końcu natrafił na miecz wbity w ziemię. Podszedł do niego i z trudem podniósł, na jego szczęście miecz nie waży tyle, na ile wygląda. Minęło parę minut i Kelen wrócił do drużyny, tym razem o własnych siłach.

Telvani

Szybko żeś się uwinął. Spojrzał zdziwiony. Nawet jeszczesmy z targu nie wyszli. Zaśmiał się i zacząłpowoli sunąć w stronę bramy do portu. Skoro to facet, to powinniśmy go szukac po knajpach i burdelach... no i raczej jest bogaty, skoro go stać na protezę twarzy... zna ktoś z was jakąś drogą tawernę, albo luksusowy zamtuz? Moim zdaniem od tamtąd powinniśmy zacząć... Spojrzał na elfkę No... oczywiście zaczniemy od tawerny.

Dragosani

- Nie znam tego miasta, ale śmiem wątpić, czy w dzielnicy portowej są "bogate tawerny" czy "luksusowe zamtuzy". Już bardziej by pasowało określenie "przyzwoite". Ale nie będę się czepiał szczegółów. - odparł Lazarus, po czym znów zaczął gadać. - Prowadź, Eldredzie, do portu, tam może się rozdzielimy i popytamy w różnych miejscach. Na pewno trafimy na kogoś, kto widział tego drania.

Kathlin

Elfka zmarszczyła brwi - No ja to raczej żadnych zamtuzów nie znam w okolicy - burknęła, przez chwilę szła nachmurzona ale zaraz jaj twarz rozjaśnił uśmiech, zauważyła małego kotka przechadzającego się przy rynsztoku. Nie zważając na to, że może się zgubić w niegościnnej dzielnicy podeszła do zwierzątka. Jednak dziki kot szybko uciekł, ale elfka zobaczyła coś, co spowodowało że natychmiast wróciła do grupy - Tam są szczury... wielkości kota, jak nie większe. To jakieś mutanty! W lasach nie ma takich szczurów... nie, tam w ogóle nie ma szczurów. Jak można doprowadzić do takiego brudu i syfu, że rosną takie szczury. Hmm... ale dobrze że je widziałam, takie wielkie, grube i tłuste... chyba jednak niczego w tutejszych karczmach nie skosztuję - powiedziała i skrzywiła się - O, tam jest jakaś karczma - powiedziała wskazując na dość duży, drewniany budynek z brudnym szyldem zawieszonym nad drzwiami - Pod opasłym szczurem... ależ zachęcająca nazwa! Wolałabym się upić, niż skosztować czegokolwiek z mięsnych dań tu serwowanych... wchodzimy? - zwróciła się do towarzyszy.

Dragosani

- To jest właśnie cywilizacja wielkich miast. Z jednej strony wielkie i wspaniałe budowle, a z drugiej brudne, wąskie uliczki będące siedliskiem wszelkich plugastw. - odparł filozoficznie Lazarus. Otworzył drzwi karczmy i przepuściwszy przodem elfkę, wszedł do środka. Była to typowa, portowa tawerna. Niewielki, brudny bar z grubym karczmarzem nieustannie wycierającym szklanki i blat ofajdaną szmatą. Do tego kilka stolików, przy których siedziały różne istoty. W większości ludzie, lecz w jednym kącie siedziała grupa krasnoludów. Ściśnięci razem, nie dopuszczali nawet by ktokolwiek zobaczył ich twarze. Wszyscy goście popijali piwo, lub inny alkohol roboty opasłego karczmarza. W całej sali unosił się dym wypalonych dziwacznych ziół, opary alkoholu, moczu i zatęchłego potu.

Kathlin

Elfka przytkała dłonią nos - Ale tu śmierdzi...- powiedziała niewyraźnie - Myślicie że ten ktoś, kogo szukamy by tutaj siedział? Przecież to trzeba powonienia nie mieć. - dodała

Dragosani

- Jak nie na połowy twarzy, to nosa chyba tez nie. Zapytajcie karczmarza. Ja popytam wśród krasnoludów. A tamtych - wskazał na grupę zapijaczonych ludzi. - zapytamy wspólnie... coś mi mówi, że nie będą skorzy do natychmiastowej współpracy. - po tych słowach skierował się do grupy krasnoludów.
- Witajcie, mogę o coś zapytać?
- My z ludźmi nie gadamy. - odparł szorstko jeden z nich i wrócił do picia.
- Ale ja nieludź, jak wy. Tylko trochę inny. - rzekł Lazrus zdejmując kapelusz, by pokazać rogi.
- Uoo... ależ diabnoł. Widać żeś prawie swój. Choćby po brodzie, choć to ciężko ja nazwać. - po tych słowach krasnoludy ryknęły śmiechem. - Więc czego chcesz, diabole?
- Szukam człowieka. Taki typ bez połowy twarzy i z czerwonymi oczami.
- Ja widziałem drania! - ryknął jeden z zapytanych. - W tawernie takiej, nazywała się "kowali młot". Był tam, pijany w trzy dupy. Bredził coś o jakimś "przemądrzałym drowie". Ale ja porządny krasnolud jestem i nie zadaje się ze znajomkami tych czarnych elfów.
- Dzięki bardzo, mości krasnoludy. - odparł Lazarus. - Będę dobrze chwalił wasz klan.
- Blackmetal! - krzyknęły radośnie krasnoludy

Kathlin

Elfka dziarskim krokiem ruszyła do lady - Dzień dobry - powiedziała z miłym uśmiechem, na co barman obdarzył ją nie przychylnym spojrzeniem, splunął na kubek i zaczął go wycierać brudną szmatą - Czego chciała? - burknął w końcu - Szukam pewnego mężczyzny... Ma czerwone oczy i zakryte pół twarzy. Widział go pan? - zapytała,starając się wymuszać nadal uśmiech na twarzy - A może i żem widział? A co ci do tego szpiczastoucha smarkulo? - warknął i rzucił ścierę na podłogę - Jak bym był taki mały i nieporadny to bym się z dala od portu trzymał - warknął - A jak bym była taka brzydka i gruba to nie pokazywałabym się normalnym ludziom na oczy! - odcięła się elfka, czym wprawiła karczmarza w osłupienie - Patrzcie no jaka pyskata - powiedział w końcu - To widział pan kogoś o takim wyglądzie czy nie? - zapytała, już bez uśmiechu - Tak, widział go. Ale nie w mojej karczmie. Szwędał sie to tu to tam. Ale coś ci powiem mała, lepiej stąd zmykaj do mamusi bo ci się krzywda stanie - powiedział i odwrócił się plecami od dziewczyny. Elfka tylko wzruszyła ramionami i odeszła kawałek. Zanim jednak wróciła do towarzyszy zatrzymała się przy stoliku przy którym stołowało się kilku ludzi - Apetyczne danie... o matko! To wygląda jak jeden z tych szczurów co je w klatce widziałam na zapleczu! - powiedziała, niby nie do nich, niby pod nosem, krzywiąc się przy tym okropnie. Ludzie natychmiast stracili apetyt, jeden ruszył do karczmarza i zaczął się z nim głośno kłócić, machając rękoma jeden zrzucił kufel piwa, prosto na jakiegoś pijaczynę. Ten, wściekły że stracił trunek przywalił kuflem mężczyźnie który kłócił się z karczmarzem. Na to, natychmiast zareagowali towarzysze poszkodowanego. Nie minęło wiele czasu, a w karczmie rozpętała się prawdziwa bójka - Ojojoj... wiecie co? Wydaje mi się, że powinniśmy jak najszybciej opuścić ten budynek - powiedziała Milae do zszokowanych towarzyszy, kierując kroki do drzwi.

darth_kranek

Elf spojrzał na sajgon jaki został tu przed chwilą rozpętany, przy okazji ledwo unikając lecącego w jego stronę kufla, który roztrzaskał się o ścianę karczmy.
- Dobra jest... - mruknął sam do siebie po czym wyszedł z budynku.

Dragosani

Na Lazarusa wpadł jakiś człowiek. Ten uśmiechnął się, nie kryjąc rogów i ogólnie swojego pochodzenia. Człowiek zrobił minę "chce do mamy" i poleciał na bar, przewalił się po nim i rozbił kilka butelek stojących na półkach, po czym osunął się na ziemię. Zrobił to, gdyż dostał w mordę od półczarta. Po tym Lazarus wyszedł z budynku, nie niepokojony przez nikogo.